W Poznaniu najlepsze czereśnie są na Starym Rynku. Marianna lubi je tylko lipcową porą.

Poznańskie rojbry obżerające się owocami na ulicach i co gorsza plujące pestkami czereśni czy wiśni wprost na ulicę - to chyba nie był wcale odosobniony widok. Nieco pocieszające, że takimi niewybrednymi manierami wykazywali się także mieszkańcy innych miast, nawet uchodzący za wzór schludności Berlińczycy.







Policja przestrzegała nawet przed procesami "o poranienie" ofiar poślizgu na takiej wyplutej pestce... A jak się okazuje... nie tylko dzieci pluły pestkami





Jakby Was przez przypadek przeniosło w czasie, to pamiętajcie, by patrzeć pod nogi...



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jesiotry pod mostem chwaliszewskim czyli kawior po poznańsku

Restauracje automatyczne

Bulwar Kleemana i lipcowa nawałnica z 1914 roku