Chwaliszewo nr 2. Kamienica rzeźników
Pod numerem 2 na Chwaliszewie
chętnie osiadali rzeźnicy. Przez jakiś czas
funkcjonował tutaj też skład cygar Tomasza Łaganowskiego, zanim go przeniósł go do
sąsiedniej kamienicy (patrz Chwaliszewo nr 1). Oprócz cygar i artykułów piśmienniczych... Łaganowski oferował w tym miejscu... śledzie. Śledzie na szczęście były w puszkach, bo inaczej by pewnie i oferowane cygara i "tytuń" nie znalazłyby raczej nabywcy. Była też
restauracja Koplińskiego jeszcze w 1896 roku i miało tu swoją siedzibę Towarzystwo
Przemysłowe „Sobieski”. Losy tego budynku były jednak niejako „skazane” na właścicieli
– rzeźników.
Jeszcze w 1900 roku właścicielką kamienicy była Wanda
Altmannowa z domu Schultz, wdowa po mistrzu rzeźnickim
Hermanie Altmannie. W 1901 roku Altmannowa zdecydowała się sprzedać kamienicę
innemu mistrzowi rzeźnickiemu, tym razem Polakowi, panu Obstowi. Cena za kamienicę wynosiła 95 tysięcy marek.
Ciekawe, czy decyzja o sprzedaży kamienicy była związana z kolejnym małżeństwem
majętnej wdowy? Zaledwie rok później pani Altmannowa wychodzi za mąż za 9 lat
młodszego Pawła Gutsche. Nie wgłębiając się jednak
zbytnio, jakie względy zdecydowały o decyzji rektora Gutsche o ożenku z
niemłodą już, jak na tamte czasy, bo 44-letnią wdową, czy to pokaźny mająteczek,
czy też uroda pani Wandy, wróćmy do dalszych losów naszej kamienicy.
Nowi nabywcy – Obstowie byli znaną rodziną chwaliszewskich rzeźników. Do nich należała już inna kamienica – ta pod numerem 73, znajdująca się nieopodal, prawie naprzeciw nowo nabytego
budynku. Mistrzem rzeźnickim
był już nestor rodu – August Obst. Fach przejął syn, też August. To właśnie on kupił
kamienicę od Altmannowej. Siostry tego
młodszego Augusta Obsta również znalazły sobie mężów rzeźników: Maria wyszła
za maż za Walentego Borkowskiego,
Florentyna za Joachima Teskiego
(nota bene też rzeźnika chwaliszewskiego, prowadzącego wspólną pracownię z
Obstem), zaś Anna (zm. 1902 r.) za Walentego Wiesego.
Około 1908 roku właścicielem kamienicy zostaje Leon
Idźkowski, także mistrz rzeźnicki. W
sierpniu tego samego roku bierze on ślub z Heleną Cabańską, córką Wincentego
Cabańskiego. Wystawny ślub odbył się w „pięknie przyozdobionym kościele św.
Wojciecha”, zaś wesele w Bazarze. Nie omieszkano przy okazji pochwalić się, że
nadeszło przeszło 100 telegramów, przeważnie kościuszkowskich. Jeszcze tego
samego roku, zaledwie w niecały miesiąc po ślubie, Idźkowski otwiera na
Chwaliszewie skład mięsa i fabrykę kiszek „pędzoną siłą elektryczną”, o czym powiadamiał w prasowych ogłoszeniach. Chociaż
przedsiębiorstwo, jak się wydaje, funkcjonowało całkiem pomyślnie, to nie uniknął
Idźkowskii przykrych niespodzianek w
czasie prowadzonej działalności.
W 1912 roku prasa miejscowa donosiła „śmiałej
kradzieży dokonało ubiegłej niedzieli trzech opryszków w mieszkaniu mistrza rzeźnickiego
p. Idźkowskiego na Chwaliszewie. Pomiędzy godziną 11. a 12. przed południem,
kiedy nikogo nie było w domu, zakradli się opryszkowie do izby, przeznaczonej
dla czeladzi, i otworzywszy przemocą kosz czeladnikowi Triebwasserowi zabrali
mu kasetkę z 60 mk. pieniędzy. Opryszków wyśledziła nazajutrz kryminalna
policja w osobie pewnego czeladnika rzeźnickiego z Rataj i pewnego ucznia
stolarskiego z Poznania; byli to najlepsi koledzy okradzionego. Trzeciego
jeszcze nie pochwycono.”
W 1934 roku rodzinę dotknęło też osobiste nieszczęście, syn Leona, Jarosław,
ucierpiał w wypadku samochodowym na Wielkich Garbarach: „W niewyjaśnionych
bliżej okolicznościach samochód mistrza rzeźnickiego p. Idźkowskiego zderzył się
z innym pojazdem. Przy wypadku odniósł ciężkie obrażenia syn p. Idźkowskiego, Jarosław,
który ma złamanie obu kości lewego przedramienia i trzech żeber. Poranionego
opatrzyło lekarskie pogotowie ratunkowe i przewiozło go do Szpitala Przemienienia
Pańskiego”.
Leon Idźkowski był w posiadaniu kamienicy, a na pewno widnieje
jako jej właściciel, jeszcze w latach trzydziestych, pomimo, że jako miejsce jego
stałego zamieszkania podawano Bydgoszcz lub Gniezno. A skład rzeźnicki w tym miejscu prowadziła
kolejna rodzina „rzeźnicka” – Niklasiewiczów.
Komentarze
Prześlij komentarz