Pałacyk fabrykanta mydeł, cygara i… kiszki wieprzowe czyli Chwaliszewo nr 1
Dziś niestety nie ma już na Chwaliszewie tzw. pałacyku Engla, jednej z bardziej charakterystycznych budowli dawnej wyspy. Nie ma też charakterystycznych wielkich ceglanych spichrzy kupca zbożowego i fabrykanta mydła Sigismunda Engla. Spichrze stały obok siedziby Engla, stając się niejako uzupełnieniem założenia, składającego się z reprezentacyjnego budynku mieszkalnego i schowanej za jego fasadą fabryki mydeł. Magazyny zostały wzniesione w roku 1851, zaś rozbudowano je w roku 1860. Sam pałacyk powstał znacznie wcześniej, bo w latach 1837-1838 i był jedną z nielicznych budowli, które przetrwały liczne powodzie, nawiedzające Chwaliszewo. Budynek przeżył też okres unowocześnienia dzielnicy, gdy zniesiono zakaz budowania wyższych budynków i cała wyspa zapełniła się dość wysokimi kamienicami. Siedziba Engla znajdowała się zaraz za mostem, po stronie chwaliszewskiego krzyża. Teren obejmował zarówno posesję Chwaliszewo 1 jak ulicę Wenecjańską 49. Projekt dla Engla wykonał architekt August Soller.
Uważa się, że dom ten, wyjątkowo zwrócony fasadą ku Warcie nawiązywał architektonicznie do sytuowanych nad wodą pałaców weneckich. Engel posiadał nie tylko spichrze zbożowe, ale był też właścicielem wytwórni mydła i świec, który to zakład Engel niejako „schował” na zapleczu swojej siedziby, przeznaczając dla niej oficynę pałacu. Taka praktyka umieszczania fabryczek wewnątrz kwartałów ulic, czy ukrywania ich za fasadami kamienic była dość powszechna w tamtym okresie. Po śmierci Sigismunda Engla i śmierci (najprawdopodobniej bezpotomnej) jego syna Emila Maxa Richarda w 1883, zmarłego w wieku 39 lat, zarządem nad fabryką i pałacykiem zajął się zięć Sigismunda – Stanisław August Krüger (czasem pisany jako Krueger). Stanisław i Klara, bo tak miała na imię córka Engla seniora, wzięli ślub w 1869 roku w ewangelickiej parafii św. Piotra. W książkach adresowych mąż Klary występuje jako dyrektor fabryki, zaś właścicielem kamienicy-pałacyku jest spółka Seifenwerke Krueger &Co, później jako właściciel jest wpisany sam Stanisław, a po jego śmierci w 1907, właścicielką nieruchomości zostaje wdowa - Klara Krueger z domu Engel. W parowej fabryce mydeł i perfumeryi produkowano także świece, smary do wozów, mączki, boraks, sodę czy tzw. modre, błękitny barwnik, który dodany do prania białej bielizny nadawał jej pożądany lekko zimny odcień bieli. Po odzyskaniu niepodległości dzieci Kruegerów wyjechały do Niemiec. Czy tam zostały?
Pałacyk nie służył tylko samym właścicielom. Kilka mieszkań i lokali użytkowych było odnajmowanych. Około 1904 roku sprowadził się do tej kamienicy, mający dotychczas swój skład w sąsiedztwie, kupiec Tomasz Łaganowski, proponując „wyborne gatunki cygar, papierosów oraz tytuni (!) tureckich i rosyjskich tak po cenie hurtownej, jak też detalicznej”. Ciągnęli zatem do jego składu „panowie palacze i lubownicy dobrych cygar”. W lokalu Łaganowskiego funkcjonowały również agencje polskich dzienników, gdzie można było zamówić prenumeratę. Łaganowski pośredniczył również w sprzedaży biletów na niektóre koncerty ludowe i wieczorki. Tak jak zwykle to bywało - kupiec zajmował lokal handlowy na parterze, zaś mieszkał w tej samej kamienicy na wyższym piętrze.
Łaganowski w sprzedaży miał również artykuły piśmienne, w tym pocztówki i telegramy. Pewnego dnia policja skonfiskowała w sklepie tzw. telegramy kościuszkowskie. Idea umieszczania na kartach podobizn Kościuszki, herbów Polski i Litwy, pojawiła się w w 1895 w związku z obchodami 100-lecia Powstania Kościuszkowskiego i przysięgi, jaką złożył Tadeusz Kościuszko na Rynku w Krakowie. Tradycja wysyłania telegramów kościuszkowskich przetrwała zabory i jeszcze długo były one drukowane w wolnej Polsce. Wówczas jednak Łaganowski miał spore kłopoty z ich powodu. Sąd uznał, że te konkretne „podburzają jednę (!) narodowość przeciw drugiej i że symbolicznie przedstawiają niewolę Polski pod Prusakiem i jej przyszłe zmartwychwstanie”. Nakazano więc konfiskatę i zniszczenie, nie tylko tych ze składu Łaganowskiego, ale i w całych Niemczech, a także zniszczenie płyt, przeznaczonych do ich reprodukcji.
Oprócz strawy duchowej i cygar, adres pod numerem 1 oferował i inne przyjemności, bardziej przyziemne. Tu bowiem można było zjeść kiszki wieprzowe, które cieszyły się niemałym wzięciem, bo lokal prowadziła od 1905 roku znana w Poznaniu restauratorka Stanisława Okoniewska z domu Janiszewska, wcześniej dzierżawczyni ogrodu strzeleckiego na Miasteczku. Niedługo jednak Chwaliszewiacy mogli cieszyć się wyśmienitymi „wieprzowymi nogami i znakomitymi flakami” serwowanymi pod czujnym okiem Okoniewskiej – zmarła w 1906 roku. Szybko na jej miejsce wskoczył restaurator Paweł Zinser, który niewiele zmienił „kartę dań”, proponując okolicznym mieszkańcom, przypływającym szyprom i rybakom oraz odwiedzającym Chwaliszewo gościom też nie lada rarytasy: „kiszki z kapustą, przed południem mięso z kotła, a wieczorem kiszki własnej roboty”. W lokalu Zinsera odbywało się wiele zebrań, w tym na przykład wybory reprezentantów do miejscowej kasy chorych.
W kamienicy miało również swoją siedzibę Towarzystwo zoologiczne w Poznaniu., w którym odbywały się na przykład „amerykańskie licytacje i bezpłatne wylosowanie gołębi”.
To zaledwie mały wycinek historii budynku, mieszczącego się pod adresem Chwaliszewo 1. Pałacyku już dawno nie ma, ludzi też…
Komentarze
Prześlij komentarz