Czerwiec w Poznaniu


Czerwiec?


To oczywiście chrabąszcze, a raczej ich dalsze „rojenie się”. Kiedyś chrabąszczy bywało znacznie więcej, ale i więcej drzew w centrum Poznania. Najbardziej dokuczliwe były właśnie na przełomie maja i czerwca. Dziś stają się rzadkością, kiedyś były dokuczliwą plagą. Zbierano je w tym okresie by nie dopuścić do niszczenia roślinności przez pędraki. Zbiory owadów były tak imponujące, że wymyślano, co można zrobić z taką ilością owadów. Nawet były próby wykorzystania ich w postaci nawozu, a we Francji…. gotowano zupę z chrabąszczy.
Czerwiec to ciąg dalszy zabaw w podmiejskich ogrodach za miejskimi bramami : na Dębinie, Miasteczku, w Villi Flora, a nawet w Puszczykowie. Te czerwcówki zwykle były bardziej upalne, więc Poznaniacy coraz częściej, choć jeszcze nieśmiało zażywali kąpieli w łazienkach miejskich, ale i to najczęściej po świętym Janie. Wcześniej kąpiel była niebezpieczna i czekano, aż święty ochrzci wody. No i czekano z niecierpliwością na Wianki – zabawy urządzane nad Wartą postrzegano jako wyraz przywiązania do starodawnych słowiańskich, a na dodatek polskich tradycji. Bywało, że zaborca zabraniał tych obchodów, co tylko wzmagało przekorę polskiego żywiołu. Ludność niemiecka za to bawiła się podczas (często urządzanych właśnie w czerwcu) Margaritentag/ Blumentag (Dzień Margaretek, Dzień Kwiatka). Wówczas ulice zapełniał rój młodych panien, ubranych w białe suknie, sprzedających białe margaretki w ramach akcji charytatywnych. Panowie z dumą płacili pięknym dziewczętom za sztuczne kwiatki, pozwalając wpiąć je sobie (kwiatki nie dziewczęta) w butonierki. W całych Niemczech (ale także w Poznaniu) zbierano w ten sposób datki dla wojennych inwalidów, na żłobki, biedne dzieci. Ta niemiecka tradycja dotarła nawet do Warszawy, gdzie też chętnie bawiono się w rozdawanie kwiatków. Natomiast w Poznaniu Polacy krytycznie przyjmowano nowe święta, postrzegając w nich narzędzie germanizacji. Jednak już w czasie I wojny światowej próbowano na swój sposób organizować Dzień Kwiatowy, sprzedając nie margaretki czy stokrotki, ale zakopiański (postrzegany jako bardziej polski) symbol – szarotkę.
W czerwcu zwykle też przypadały Zielone Świątki i Boże Ciało. Dla katolickiej i polskiej ludności miasta udział w procesji był nie tylko duchowym przeżyciem, ale i patriotycznym. Przez miasto przechodziły więc tłumy Poznaniaków, a przekupki sprzedawały wprost z wiklinowych koszy (od magla) tradycyjne poznańskie rury (zwane również trąbami). Koniec czerwca to już też przygotowania do przeprowadzek świętojańskich, chociaż tutaj czekano z nimi zwykle do jesiennych wakacji świętomichalskich.
#czerwiec #dawnetradycjePoznania #BożeCiało #Wianki #ŚwiętegoJana #rurypoznańskie #DzieńKwiatka #Blumentag #dawnyPoznań #czerwcówki #łazienkimiejskie

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jesiotry pod mostem chwaliszewskim czyli kawior po poznańsku

Restauracje automatyczne

Bulwar Kleemana i lipcowa nawałnica z 1914 roku