Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Azorek w rękach niedoświadczonej służącej...

Na groby! – Jak Poznaniacy świętowali Wszystkich Świętych i Zaduszki na przełomie XIX i XX wieku?

Obraz
„Na groby!” – takim zawołaniem często zaczynały się informacje w poznańskich gazetach, zapowiadające przebieg ceremonii na poznańskich cmentarzach. Oszczędni zazwyczaj Poznaniacy w tym dniu nie skąpili akurat pieniędzy, aby iluminacja cmentarzy wypadła wyjątkowo wspaniale. Jak podawał „Dziennik Poznański” w 1890 roku tradycja zapalania świec na grobach pochodziła z Królestwa Polskiego: „Piękny ten zwyczaj warszawski, jak wiadomo, dopiero od mniej więcej lat 10 u nas się przyjął”. Zasłużeni Wspominano nie tylko najbliższych, ale odwiedzano również groby zasłużonych dla miasta. „Nie zapomniano także przy tej sposobności – donosił Dziennik Poznański w 1895 roku – o grobach naszych zasłużonych mężów, jak Karola Marcinkowskiego i innych i groby ich rzęsiście oświetlono. Czcić pamięć zasłużonych mężów, czcić pamięć zmarłych, to rzecz bardzo piękna i tego też społeczeństwo nasze przestrzega”. Procesja Zaduszna i wymianki Centralnym wydarzeniem dla Polaków był procesja zad

Sven Hedin w Poznaniu, czyli geograficzne zainteresowania Poznaniaków

Obraz
Na początku XX wieku wielu Poznaniaków interesowało się geografią. Trudno się temu dziwić, zważywszy, że był to czas wielu odkryć naukowych, ekscentrycznych wypraw, okraszonych szokującymi nieraz relacjami z egzotycznych i dotychczas bezimiennych miejsc na mapach. Coraz to nowsze i szybsze środki transportu (automobile, balony, nowoczesne okręty, pierwsze samoloty) pozwalają dotrzeć do nieznanych dotąd zakątków świata. Upowszechnia się fotografia, rozwija się kino. Poznańskie gazety są też pełne rożnych ciekawostek z dalekiego świata, a za pośrednictwem kinematografów można w końcu odbyć dalekie, choć wirtualne, podróże, prowadzące widzów nawet na odległe kontynenty, uczestniczyć w ważnych światowych wydarzeniach, a nawet zobaczyć skutki okropnych katastrof, takich jak trzęsienia ziemi, tajfuny, wybuchy wulkanów. Książki przygodowe i relacje obieżyświatów sprzedają się jak świeże bułeczki. Czytają je, zarumienieni od emocji mali chłopcy (inna sprawa, że potem niejeden ucieka

Przezacna feministka, czyli "Rokująca Przyszłość"

Obraz

Chwaliszewo 6 – zapach rzeki, aromat cygar, chleba i restauracja pod Złotym Jeleniem. Część II: Piekarska scheda

Obraz
W 1905 roku od wdowy Elekeles posesję wraz z domem nabywa chwaliszewski mistrz piekarski Stanisław Wyrembecki. Nowy nabywca mieszka niedaleko, ale pod numer szósty przeprowadza się dopiero kilka lat później – w 1910 roku i będzie mieszkać tutaj aż do swej śmierci w 1931 roku. Wyrembeccy to znany ród piekarski. Na pewno fachem tym parał się już ojciec Stanisława – Andrzej, pochodzący z Bolechowa, a osiadły na Chwaliszewie od 1878 roku (pod numerem 28, później przemianowanym na 27). To on trafił w 1877 roku na listę piekarzy, wypiekających największe bochny w Poznaniu. Za 1 Złotego Polskiego, jak podaje Goniec Wielkopolski, można było u Wyrembeckiego kupić aż dwuipółkilogramowy okaz chleba. „Przegrał” jedynie z innym mistrzem, też z Chwaliszewa, Janem Schenkiem, który oferował za tę samą cenę bochen cięższy o 250g! Wiecie, ile dziś waży przeciętny bochenek? Może jednak lepiej pozostać w błogiej nieświadomości?  Ojciec Stanisława nie dożył jednak pamiętnej powodzi, zmarł bowiem pię

Chwaliszewo 6 – zapach rzeki, aromat cygar, chleba i restauracja pod Złotym Jeleniem. Część I: Elkelesowie i szczypinosy

Obraz
Oto kolejne, nieistniejące miejsce na mapie Chwaliszewa. Następny dom, który nie miał szczęścia przetrwać do dzisiejszych czasów. Zajrzyjmy jednak w te okolice po raz kolejny… może gdzieś tam błąkają się jeszcze cienie mieszkańców kamienicy spod chwaliszewskiej szóstki. Mamy rok 1888, marzec, może początek kwietnia. Poznań znów nawiedziła Wielka Powódź. Ulica Chwaliszewska zamienia się w rwącą rzekę. Do wielu domów nie ma innego dostępu, jak za pośrednictwem łodzi. Gdzieniegdzie udaje się zbudować drewniane pomosty, pozwalające przemieścić się choćby do sąsiedniego budynku. Spójrzmy na fragment tego zdjęcia. Przy pomoście wzniesionym wzdłuż budynków z lewej strony widać mężczyznę z długim drągiem. Tak to czółno, najprawdopodobniej jedna z rybackich szkut, jakich zwykle wiele cumuje pod mostem chwaliszewskim. W prawie każdym tutejszym domu mieszkają też rybacy. Rzeka ich żywi, ale Warta bywa okrutna. Teraz wdziera się przemocą do piwnic, zabiera dobytek, odcinając wyspę od

Garnki i butelki czyli Polterabend po poznańsku

Obraz
Poznaniacy, jak donosiły poznańskie gazety, przyjmowali czasem za swoje niektóre z niemieckich zwyczajów. Jeden z redaktorów "Orędownika", codziennej miejscowej gazety, utyskiwał na takie bezmyślne zapożyczenia z kultury ówczesnego zaborcy, tym bardziej, gdy młodzi ludzie nie tylko bezkrytycznie zaprowadzali nowe porządki, ale niestety też przesadzali. Takim niezwykle hałaśliwym obrzędem było tłuczenie garnków w przeddzień we sela przed domem rodziców panny młodej. W sierpniu 1911 przyszli weselnicy nieco przesadzili na Świętym Wojciechu. Zazwyczaj "gawiedź uliczna zwykła przed mieszkaniem rodziców młodej panny tłuc garnki i tym podobne przedmioty dla zadokumentowania na zewnątrz uroczystości weselnej." Tym razem zgromadzeni tam chłopcy trochę za bardzo przejęli się rolą: "Kilkunastu wyrostków zadokumentowało odbywającą się tam uroczystość przedweselną w sposób trochę za wyraźny, posługując się nie tylko garnkami, lecz i butelkami i jeszcze n

Sezon na owoce - dlaczego prababcia nigdy nie jadła owoców ze skórką

Obraz
Czy Wasze babcie też obierały Wam jabłuszka? Na pewno robiła to i prababcia, szczególnie jeśli wyczytała w gazecie, że: "Na czasie. Nadchodzi obecnie pora, w której owoc dojrzewa. Uwagę więc zwrócić należy na to, że baczyć trzeba, aby owoc zjadać tylko okrojony z pokrycia. Na gruszkach i jabłkach bowiem znajdują się często czarne ostre plamki, na które nikt nie zważa, a które przecież są powodem różnych dolegliwości żołądka. Stwierdzono bowiem, że plamki te to początki grzyba, szkodliwego organizmowi ludzkiemu. " Tak przynajmniej ostrzegał "Goniec Wielkopolski" w 1900 roku. Podobnie do ostrugiwania owoców nawoływał "Postęp" strasząc "osadami małych ustrojów grzybowych, wpływających na przyrządy trawienia". 

W Poznaniu najlepsze czereśnie są na Starym Rynku. Marianna lubi je tylko lipcową porą.

Obraz
Poznańskie rojbry obżerające się owocami na ulicach i co gorsza plujące pestkami czereśni czy wiśni wprost na ulicę - to chyba nie był wcale odosobniony widok. Nieco pocieszające, że takimi niewybrednymi manierami wykazywali się także mieszkańcy innych miast, nawet uchodzący za wzór schludności Berlińczycy. Policja przestrzegała nawet przed procesami "o poranienie" ofiar poślizgu na takiej wyplutej pestce... A jak się okazuje... nie tylko dzieci pluły pestkami Jakby Was przez przypadek przeniosło w czasie, to pamiętajcie, by patrzeć pod nogi...

Na dęgus (!)

Pamiętajcie! Na dęgus (!) woda kolońska lub perfumy koniecznie z rozpylacza "Patent". Do nabycia u Chmielewskiego na Wrocławskiej w Nowej Drogerii

Po święconym ;)

Tradycyjnie

Wszystkiego dobrego!

Aby święconkę dobrze strawić...

Post na Wielki Piątek

Podczas przygotowań do świąt

- Wynoś mi się na miasto! bo przeszkadzasz w pieczeniu ciasta! - O, złote serce, żebyś ty tak chciała co dzień piec ciasto!

Święconka bez musztardy "Donata"

Rodzenki na gałązkach, daktyle marokańskie...

Wielkanoc za pasem!

Obraz
"Z warsztatu rzeźnickiego przy Jezuickiej ulicy 4 skradziono 50 funtów kiełbasy. Wielkanoc za pasem!" - informuje czasopismo Postęp w marcu 1901 roku. Także na FB:

Proszę mi tu nie chuchać, proszę Pana

Obraz
Nawet najlepsze tytonie tureckie by nie pomogły, jakby mi Pan tak chuchał tymi papierosami "Dubec", proszę Pana. Ten post również na FB:

Gdy Goplana zwała się Gondą...

Obraz
Kto dziś pamięta, że Fabryka Czekolady Goplana dawniej nazywała się GONDA? O oficjalnej zmianie informowała fabryka w sierpniu 1913 roku w Postępie. Z lewej strony reklama z czasopisma Praca z 1912 roku. Ten post także ma FB:

Tymczasem... w Berlinie

Obraz
To co prawda Berlin, nie Poznań... ale czas zbliżony... Wielu moich krewnych mieszkało tam, podobnie jak i wielu innych Polaków. I na ile poznańskie ulice były podobne do tych berlińskich? Kolor nadaje życie... Film jest opisany jako rok 1900. Myślę jednak, że niektóre ze scen nakręcono jednak bliżej 1914 roku, tuż przed I wojną światową.

Dorożką po dawnym Poznaniu

Obraz
Wodopój dla koni przy pomniku Hygiei, ul. Marcinkowskiego. Wielkopolska Ilustracja 1928r. Dorożki, chociaż nie były najtańszą formą przemieszczania się, były bardzo popularne. Miały kilka miejsc postoju. Oczywiście najwięcej zwykle ich stało na Dworcu Głównym (Hauptbahnhof) oraz przy Tamie Garbarskiej (Gerberdamm). W centrum miasta też były wyznaczone miejsca postojowe dla dorożek na przykład przy Placu Wilhelmowskim (Wilhelmplatz – Plac Wolności) – obok głównej policji i teatru niemieckiego, na ulicy Rycerskiej (Ritterstrasse –  Ratajczaka ), na Jeżycach. W 1903 roku  podjęto decyzję, że przy Placu Wilhelmowskim postój dorożek zostanie ograniczony do przystanku przy Bibliot ece Raczyńskich, a jak zgryźliwie zauważył dziennikarz "Postępu" "by widoku Fryderyka III nie zasłaniały". (Chodzi o nieistniejący monument, przedstawiający cesarza , wystawiony w 1902 roku). Cena za przejazd była kontrolowana za pomocą zegara taksometrowego, więc można

Cukier krzepi 🤔 Czyli o wyższości cukru w cukrze

Dowcipny redaktor Postępu

Z cyklu: „Poznańskie rozrywki” – Lionel- Człowiek Lew w Poznaniu

Obraz
W 1909 roku poznańską publiczność zelektryzowała wiadomość – w Poznaniu pojawi się Lionel – Człowiek-Lew. Niewybredne rozrywki W dawniejszym Poznaniu nie brakowało rozrywek. Oprócz wcale nie rzadkich koncertów ówczesnych światowych wirtuozów instrumentalnych, gwiazd scen operowych czy nawet orkiestr znanych filharmonii, czyli jak byśmy dziś powiedzieli dziś przedstawicieli kultury wysokiej, niemniej bogata była oferta kulturalna zaspakajająca mniej wyrafinowane gusta. Poznaniacy wszelkich stanów chyba niechętnie przesiadywali w domach, skoro liczne restauracje ogrody i teatrzyki prześcigały się, ściągając do Poznania słynnych ówczesnych celebrytów. Nie omijały Poznania cyrki, zespoły taneczne, kapele śpiewacze, ale także różnorodne osobliwości, o których dziś wspominamy z zażenowaniem, gdyż zarabianie pieniędzy na cudzych nieszczęściach, deformacjach i chorobach współcześnie wydaje się nam okrucieństwem. Trzeba jednak mieć równocześnie świadomość, że dla wielu os