Litfasy czyli słupy ogłoszeniowe w Poznaniu




Dziś nazwa litfas została nieco zapomniana, a i same słupy ogłoszeniowe, choć nadal używane, wydają się dość przestarzałą formą reklamy. A warto pamiętać, że Poznań był miastem, w którym dość szybko zaczęto naśladować ów niemiecki wynalazek, a słupy ogłoszeniowe odgrywały ważną rolę w życiu miasta i jego mieszkańców. Najlepiej ilustruje to opowieść, przytoczona przez redaktora Dziennika Poznańskiego w 1927 roku:

Wesoła historia o litfasie i niedoszłym samobójcy.
Ze względu na przeprowadzenie komunikacji tramwajowej z Placu Wolności na ulice Podgórną, przerabia się tamtejsza odnogę Aleji (sic!) Marcinkowskiego, między innemi rozwalono w gruzy potężny litfas (słup miejski), na którym czytaliśmy różne obwieszczenia i komunikaty. W sobotę o godzinie 12-tej w nocy, pewien zawiany jegomość klęczał u stóp rozwalonego litfasu i wolał rozpaczliwie ku niebu:
- Boże! Kazałeś zniszczyć historyczna pamiątkę, ten słup miejski, na którym wyczytałem w 1914 roku o wypowiedzeniu wojny, z którego dowiedziałem się o ogólnej mobilizacji, a w czasie walk powstańczych przed „Bazarem", kryłem się za niego. Dziś... litfasie kochany leżysz w gruzach. A przecież ja, obywatel T. N. chciałem się na tobie powiesić i wywołać ogólną sensację. A ty... nie doczekałeś się tej radości, albowiem zbrodnicza ręka zniszczyła cię... o litfasie... Kochany litfasie... teraz już nie mam się gdzie powiesić, wobec czego skazany jestem na męczarnię aż do samej śmierci.
Mówiąc to. zatkał jak dziecko, wycierając gorące łzy spływające po śniadych policzkach. W ten sposób Magistrat uratował życie jednemu obywatelowi i ojcu rodziny.

Wróćmy jednak do początków.

Ilustracja Polska 1931 Nr 35
Wynalazek słupów ogłoszeniowych przypisuje się Ernestowi Litfassowi (1816-1874), niemieckiemu wydawcy i drukarzowi. Wcześniej w miastach afisze teatralne i ogłoszenia umieszczane były wszędzie: na domach, plotach i wszelkich powierzchniach, nadających się na ten cel. Litfass wpadł na pomysł, jak uporządkować ten chaos reklamowy w Berlinie, a przy okazji zarobić. 5 grudnia 1854 r. otrzymał on koncesję na ustawienie specjalnych kolumn, przeznaczonych do „publikacji” bezpłatnych rozporządzeń władz i policji oraz komercyjnych ogłoszeń prywatnych. Pierwszy slup ogłoszeniowy postawiono 15 kwietnia 1855 roku. Wkrótce słupy Litfassa (niem. Litfaßsäule) zaczęły się pojawiać jak przysłowiowe grzyby po deszczu także w innych niemieckich miastach. Oprócz klasycznych słupów ogłoszeniowych, na ten cel przebudowywano też pisuary i miejskie studzienki. Moda na słupy ogłoszeniowe pojawiła się i w innych miastach europejskich. We Francji słupy nazywane są colonnes Morris po Gabrielu Morrisie, drukarzu, który uzyskał koncesję na tę formę reklamy w 1868 roku.


A Poznań? Rok wcześniej niż w Paryżu (!), bo w 1867 roku właściciele drukarń – panowie Schott, Marks i Rose zwrócili się do magistratu o „pozwolenie wystawienia 20 słupów do przylepiania afiszów w różnych częściach miasta za opłatą 1 do 1 ½ tal. rocznie za każdy słup.” Niestety – wówczas magistrat, posiłkując się opinią komisji budowlanej, decyduje się podanie odrzucić, obawiając się, że „postawienie słupów byłoby przeszkodą w komunikacyi”. 
Pierwszy berliński litfas, BF. G. Nordmann, litografia z 1855 roku [Wikipedia]


Dopiero w 1876 roku, czyli po blisko 10 latach, doszło do realizacji przedsięwzięcia. Wówczas pozwolenie na postawienie słupów otrzymał Julius Schott, właściciel drukarni. Szacowano, że „koszta urządzenia tych slupów wynosić będą około 9000 marek”. Schott otrzymał koncesję na 15 lat, płacąc miastu 3 marki od każdego słupa rocznie.

Litfas przy jatkach chlebowych na Starym Rynku,
 przylegające do budynku Wagi Miejskiej przed 1890 rokiem
 [fragment], MKZ w Poznaniu, [CYRYL]
Regulamin korzystania z litfasów przygotowała policja, ustalając „opłatę od przybicia plakatu na wszystkich słupach […] na czas 24 godzin” na 1 ½ do 6 marek, stosowanie od jego wielkości. Wszelkie zarządzenia urzędowe były zwolnione od opłat. Od tego roku zaczął jednocześnie obowiązywać zakaz umieszczania ogłoszeń na publicznych placach, ulicach i drogach, poza litfasami. Jedynie właściciele gruntów, czy najemcy lokali , przeznaczonych dla publiczności, mieli możliwość umieszczać na swoich posesjach „doniesienia, dotyczące własnego ich interesu”. Wspomniany regulamin ten ustalał też dokładnie wymiary dopuszczanych ogłoszeń, czas dostarczenia ogłoszeń (do godziny 8 wieczorem), przy zastrzeżeniu, że doniesienia władz mają być umieszczane na słupach bezzwłocznie, zaś afisze teatralne w czasie dwóch godzin od dostarczenia do kantoru wyznaczonego przedsiębiorstwa (tzn. do siedziby firmy J. Schotta).

Te pierwsze litfasy, trzeba przyznać, nie grzeszyły urodą. Były dość proste w formie, a nawet toporne. Jeden z tych słupów możemy zobaczyć na fotografii ze zbiorów Miejski Konserwator Zabytków w Poznaniu (udostępnione w repozytorium CYRYL), przedstawiającej jatki chlebowe na Starym Rynku, przylegające do budynku Wagi Miejskiej przed 1890 rokiem. Najprawdopodobniej koncesja ta została przedłużona.

Litfas przy składzie A. Szczerbinskiego
na Starym Rynku [fragment],
[aukcje internetowe]
W 1898 firma Schott ustawiła w Poznaniu nowe slupy, sześć z nich, jak donosił Dziennik Poznański miało zostać ustawionych do początku grudnia ówczesnego rok. Litfasy były modernizowane kilka razy. Po prostych i płasko zakończonych słupach pojawiły się nieco subtelniejsze, nakryte spiczastym hełmem, zwieńczonym kulą na szczycie. Taki właśnie slup widnieje na pocztówce, przedstawiającej Stary Rynek. Litfas znajdował się on przed domkiem budniczym, w którym mieściła się firma A. Szczerbiński (skład mydła, świec i szczotek). Wydaje mi się jednak, że te słupy pochodzą z jeszcze wcześniejszej modernizacji, niż z 1898 roku.

Pomimo narzekań na współpracę z polskimi przedsiębiorcami, firma Juliana Schotta dość długo posiada monopol na zarządzanie słupami ogłoszeniowymi w mieście. Po śmierci głównego właściciela (w 1895 r.?) najprawdopodobniej jego następcy jeszcze bardziej zaniedbują interes. Sypią się liczne skargi na nierzetelne wykonywanie powierzonych usług. W 1900 roku z anonsowania spektakli na litfasach rezygnuje Teatr Polski, zawiadamiając za pośrednictwem Dziennika Poznańskiego : „Powodem tego jest nieporządek, jaki w tym kierunku panuje. Niejednokrotnie afisza na słupie wcale nie było, czasami zaś wisiały afisze z całego tygodnia, co utrudniało informowanie się, wreszcie niektórych słupów nie zaszczycano wcale afiszami”. Przy okazji dzierżawcy miejskich słupów zarzucano „zniewolenie duchem hakatystycznym”. Wkrótce kolejne firmy rezygnują z „afiszowania się” na miejskich litfasach, w tym Zarząd Towarzystwa Ogrodu Zoologicznego poniecha tej formy zawiadomień o koncertach, odbywających się na terenie zoo. 

Litfas z różą wiatrów na Rynku 
Śródeckim [fragment], Koncern 
Ilustrowany Kurier Codzienny
- Archiwum Ilustracji, [NAC]
W 1901 roku miasto wystawia nowe słupy, z których pierwszy pojawia się naprzeciw Hotelu Rzymskiego. Jednocześnie magistrat szuka kolejnego dzierżawcy. Ostateczny wybór pada właśnie na Towarzystwo „Ogród Zoologiczny”. Odtąd słupy nazywano nieraz „słupami Jaeckla” od nazwiska Roberta Jaeckela, prezesa wspomnianego towarzystwa. Nowe kolumny wykonała Fabryka Wyrobów Cementowych „T. Neukrantz”. Na górze słupy zwieńczono ozdobnymi zębami w postaci czegoś na kształt krenelażu. Daszek przypominał teraz pręgowany stożek, zakończony kulą z różą wiatrów. Na zdjęciu zaś w pełnej okazałości dawny litfas ze Śródki. Kilka słupów tego rodzaju zachowało się do dzisiaj w Poznaniu.

Nowy dzierżawca utrzymuje stare ceny slupów, pomimo, że przybywa mu obiektów „do zaopiekowania się”. Do Poznania przyłączono bowiem przedmieścia: Jeżyce, Łazarz, Wildę.

Na Łazarzu pojawiły się one już w 1897 roku, wpierw w pięciu najbardziej ruchliwych miejscach, w tym na narożniku ulic Sielskiej i Głogowskiej, gdzie zabytkowy litfas stoi do dzisiaj. Jeżyce mogły się cieszyć litfasami rok wcześniej. Ze względu na lokalizację w tzw. drugim rejonie fortecznym, gmina musiała się zobowiązać do natychmiastowego ich usunięcia w przypadku mobilizacji. Jeżyckim dzierżawcą został kupiec Stanisław Chmielewski, który zobowiązał się płacić za rok dzierżawę gminie jeżyckiej 30 marek.

Jakie informacje pojawiały się na litfasach? Przede wszystkim na słupach pojawiały się rożne zarządzenia władz miejskich, zawiadomienia policji (na czerwonych plakatach) oraz afisze teatralne, plakaty informujące o koncertach i widowiskach cyrkowych. Informowano zatem o szczepieniach dzieci na ospę (1884). W 1905 roku magistrat poznański z obawy nad ryzykiem rozszerzania się cholery w Poznaniu, na czerwonych afiszach przypominał o zakazie korzystania z wody z Warty i konieczności gotowania wody przed użyciem wody. Dwa lata później, z bardziej prozaicznego powodu, bo ze względu reparację rur, rozprowadzających po Poznaniu wodę źródlaną, miejski Zakład wodociągów przypominał, że jeśli ktoś zmuszony jest dobierać wodę rzeczną do spożycia, powinien ją koniecznie przegotować. 
Kolce, 1901, rys. Franciszek Kostrzewski


W styczniu 1908 roku prezes policji poznańskiej informował, że „lód wybierać można z Warty powyżej kanału miejskiego, dalej z Cybiny, z zalanych łąk dębińskich w pobliżu placu wyścigowego, jako też ze stawu w Górczynie. Lód, wybierany z wód poza tutejszym obwodem policyjnym, przywozić wolno do Poznania tylko za poświadczeniem władzy policyjnej. Dalej przestrzega prezes policyi publiczność przed używaniem lodu lub wody z niego, ponieważ lód nie jest czysty i zawierać może różne zarazki”.

Nie mniej ważne były ogłoszenia o obowiązku wstawienia się na tzw. generalną wstawkę do wojska i tzw. wojskowe kontrolki. Miejskie wybory, też nie mogły obyć się bez akcji afiszowej.

Za pośrednictwem afiszów powiadamiano na wykonaniu wyroków śmierci. Tak przynajmniej było w sprawie sensacyjnego procesu w sprawie o zabójstwo w 1906 roku. Dwaj żołnierze: Geppert i Rosiński zostali skazani na śmierć za zabicie w okolicach Ostrowa gospodarza Glapy i okaleczenie jego syna. W tak drastyczny sposób, za pośrednictwem czerwonych afiszy, poinformowano także w 1906 roku o wykonaniu kolejnego wyroku śmierci na dziedzińcu poznańskiego więzienia. Tym razem ścięto kowala Franciszka Kramera z Chojna pod Wronkami za zastrzelenie leśniczego.

Na litfasach pojawiały się też sprawy mniejszego kalibru, jak plakaty, nawołujące mieszkańców Poznania do współzawodnictwa w upiększaniu kwiatami ogrodów przed domami, balkonów i okien (1908 r.), ale przede wszystkim afisze teatralne, ogłoszenia ówczesnych teatrzyków, kabaretów, podmiejskich ogrodów, itp. Informacje drastyczne przeplatały się z lekkim repertuarem, przeznaczonym dla małowybrednego odbiorcy.

Może trudno się dziwić, że jeden z ówczesnych poradników, dotyczących dobrych manier zalecał, żeby „panienka uczciwa też, idąc […] sama ulicą, nie powinna zatrzymywać się przed ogłoszeniami na słupach, przed afiszami czy wystawami. Można było się było w ten sposób nie tylko naczytać o kwestiach, nieprzeznaczonych dla młodych oczu, ale narazić na mało wybredną zaczepkę, a nawet zostać okradzionym.


Kolce 1900 r.



Redaktorzy gazet często narzekali na różne niedociągnięcia dzierżawców słupów, kaleczenie języka polskiego w tłumaczonych inseratach, czy błędy drukarni. Z jednej strony była to walka z coraz bardziej nasilającymi się tendencjami germanizacyjnymi w Księstwie Poznańskim, z drugiej – trzeba mieć świadomość, że litfasy były pewną formą konkurencji dla tradycyjnych gazet. W Wielkopolsce co prawda kupcy rzadko korzystali z reklamy na słupach, ale inni przedsiębiorcy (restauratorzy, właściciele podmiejskich ogrodów, itp.) skracali swoje anonsy prasowe do niezbędnego minimum, informując zazwyczaj, że reszta szczegółów znajdzie się na afiszach. Największe zarzuty jednak pojawiały się wówczas, gdy zarządzenia miejskie, czy inseraty na słupach pojawiały się wyłącznie w języku niemieckim lub języku polskim, niestarannie tłumaczonym, co traktowano jako wyraz pogardy wobec polskiej publiczności. Niemało dostało się twórcy ogłoszenia, które pojawiło się na litfasach w 1903 roku o następującej treści: „jeszcze nigdy takie coś (!) w Poznaniu nie było. Prawie 3000 stuk wyndzonych wiepszowych synek i żywe gesi bęndą na strzeleskiem platzu od niedzieli dnia 31 maja do niedzieli 7 czerwca dzięnie lozowaną. Loz koztują tylko 10 fen.”. Redaktor Dziennika Poznańskiego bezlitośnie wtedy drwił: „ Czyż to nie oburzające, że pierwszy lepszy obleci świat, polujący na wypróżnienie kieszeni polskich podczas igrzysk na Miasteczku, kaleczy tak haniebnie piękny nasz język?” Inna sprawa, że jarmarczne budy podczas strzelań poznańskiego bractwa kurkowego, były nieraz przedmiotem krytyki ze strony polskich dziennikarzy.


Niezwykle trudna była praca rozklejacza afiszy. Większość afiszy musiała się pojawić w dość krótkim czasie na wszystkich słupach, a jednocześnie trzeba było usuwać stare plakaty. Ich zbyt gruba warstwa mogła się odspoić od słupa, a poza tym… stanowiła też zagrożenie. W 1895 roku w Berlinie podczas święta Sedanu od ogni sztucznych, zapalił się słup ogłoszeniowy. Gruba warstwa pokrywających go papierowych plakatów przy silnym podmuch wiatru zamienia litfas w „słup gorejący”, niebezpieczny dla tłumu bawiącego się na ulicy.
Rozklejacz plakatów na Placu Królewskim, fragment pocztówki


W Poznaniu zaś miał miejsce smutny wypadek świadczący o tym,  jak bardzo praca rozklejacza afiszy mogła być nawet niebezpieczna. W 1902 roku przy ulicy Seekta (obecnej Solnej) referendariusz rejencyjny v. Massenbach, zaciągnięty na ćwiczenia wojskowe jako oficer rezerwowy dostał pomieszania zmysłów. „Wystrzelił z okna do naklejacza afiszów na słupach i zranił go ciężko w rękę.”. Następnie sam popełnił samobójstwo.

Poznań był jednym z pierwszych miast, w którym pojawiły się słupy ogłoszeniowe. Bardzo szybko w ślad za Poznaniem poszło Gniezno, gdzie już w 1885 roku właściciel drukarni Lange dostał zgodę na ustawienie 10 słupów na terenie miasta. W Warszawie taka decyzja zapadła w 1890 roku, z tym, że ostateczne miejsca pod słupy wyznaczano jeszcze w 1893 roku. W Krakowie jeszcze w 1913 roku narzekano na brak odpowiednich miejsc na afisze, które szpeciły nadal ploty, mury kamienic, drzewa, itp., apelując o ustawienie litfasów w mieście.


1000 marek nagrody, litografia, czasopismo Die Gartenlaube, 1888.[Wikipedia]


Opracowano na podstawie wzmianek z ówczesnej prasy [Polona, WBC], materiałów z KMP, Zdjęcia: CYRYL, NAC, aukcje internetowe

Rysunki Kolce, Wikipedia,

#słupyogloszeniowe #litfasy #reklama #reklamawpoznaniu #zoo #magistratpoznanski #poznanskapolicja #jezyce #lazarz #schottjulian #robertjaceckel #poznan1908

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jesiotry pod mostem chwaliszewskim czyli kawior po poznańsku

Restauracje automatyczne

Bulwar Kleemana i lipcowa nawałnica z 1914 roku