Moja prababcia Marianna osiedliła się w Poznaniu w 1908 roku.
Jak wyglądało jej życie? Jaki był też Poznań w tamtych latach?Kim byli ludzie, których spotykała na ulicach tego miasta? Jakie sprawy ich interesowały?
Poznaj Poznań lat 1888-1914.
Pisz: poznan1908@int.pl
Z cyklu "Wielkopolskie gadanie" – kołowiec i kołownik
Pobierz link
Facebook
X
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
-
Słownictwo z początku XX wieku zawiera mnóstwo germanizmów, ale też wyrazów
obecnie nieużywanych. Spróbuję rozwikłać nieco sekretów.
Usłuż sobie sam! Bez dawania piwnego! – tak reklamowała się pierwsza w Poznaniu restauracja automatyczna. Początek XX wieku to niezwykły rozwój techniki. Otwierają się liczne fabryki, na ulicach coraz częściej widać automobile, a w powietrze wzbijają się sterowce i pierwsze samoloty. Jedno z najmodniejszych słów to automat. Tu odwieczne marzenie człowieka, by ułatwić sobie życie za pomocą robotów i posłusznych mu mechanizmów. Automaty wdzierają się w życie codzienne. Nastaje moda na restauracje automatyczne. Uwierzysz? W Poznaniu działały aż trzy takie przybytki. Pierwsza restauracja Automaten-Restaurant została otwarta 19 marca 1903 roku przy ulicy Berlińskiej 6 (obecna ulica Dąbrowskiego). Klienci mogli się obsłużyć sami, wrzucając do automatu określoną ilość bilonu. Z napoi można był tam nabyć na przykład szklankę piwa, wina, filiżankę kawy, gorącej czekolady, bulionu, ponczu, grogu, likieru, a nawet mleka. Automaty oferowały też zimne i cieple przekąs...
Kojarzycie nazwę Bulwar Kleemanna? Dzisiaj wyjątkowe zdjęcia nadbrzeża Warty tzw. bulwaru Kleemanna w czasie napraw szkód, wyrządzonych przez nawałnicę w 1914. Zdjęcia są przeze mnie podkolorowane i nieco „wyciągnięte” dzięki czemu widać więcej szczegółów. Zamieszczę też zdjęcia w oryginale bez mojej ingerencji. To dawny fragment nadbrzeża Warty w pobliżu mostu Chwaliszewskiego. W XIX wieku grunty w okolicach Szyperskiej niejaki Kleemann zabudował spichlerzami oraz budynkami mającymi obsługiwać ruch towarowy na Warcie. Z całej grupy zabudowań najbardziej charakterystyczny było ceglane obmurowanie brzegu, które jeszcze wiele lat po sprzedaży tego gruntu miastu nazywano właśnie bulwarem (lub bulwarkiem) Kleemanna. Ze względu na zachowanie pochyłości terenu było to dogodne miejsce do ładowania towarów na barki i statki i spławianie drewna. Zimą zrzucano tutaj śnieg, zebrany z ulic miasta. Nie było to bezpieczne miejsce, nie tylko ze względu na portowe knajpy i sąsiedztwo tzw. Podwórza Bar...
Dziś nazwa litfas została nieco zapomniana, a i same słupy ogłoszeniowe, choć nadal używane, wydają się dość przestarzałą formą reklamy. A warto pamiętać, że Poznań był miastem, w którym dość szybko zaczęto naśladować ów niemiecki wynalazek, a słupy ogłoszeniowe odgrywały ważną rolę w życiu miasta i jego mieszkańców. Najlepiej ilustruje to opowieść, przytoczona przez redaktora Dziennika Poznańskiego w 1927 roku: Wesoła historia o litfasie i niedoszłym samobójcy. Ze względu na przeprowadzenie komunikacji tramwajowej z Placu Wolności na ulice Podgórną, przerabia się tamtejsza odnogę Aleji (sic!) Marcinkowskiego, między innemi rozwalono w gruzy potężny litfas (słup miejski), na którym czytaliśmy różne obwieszczenia i komunikaty. W sobotę o godzinie 12-tej w nocy, pewien zawiany jegomość klęczał u stóp rozwalonego litfasu i wolał rozpaczliwie ku niebu: - Boże! Kazałeś zniszczyć historyczna pamiątkę, ten słup miejski, na którym wyczytałem w 1914 roku o wypowiedzeniu wojny, z którego ...
Komentarze
Prześlij komentarz