„Niemieccy towarzysze ruszą do ataku na stację kolejową tylko wtedy, gdy przedtem wykupią bilety peronowe”…


Powyższe anegdotyczne powiedzenie o karności i posłuszeństwie wobec władzy wśród Niemców, nawet rewolucjonistów, doskonale opisuje przystosowanie do pruskiego systemu, mającego zapewnić ład i porządek społeczny. Brecht napisał nawet, że niemiecki anarchista wykupuje peronówkę, zanim wysadzi dworzec.

Z drugiej strony peronówki, czyli specjalne dokumenty, uprawniające do przebywania na terenie peronów, a nawet całego dworca kolejowego rzeczywiście zapewniały zachowanie porządku i skutecznie odstraszały bezdomnych od korzystania z dworcowych poczekalni. Bywało, że peronówki były nawet płatne, a wpływy z ich sprzedaży zasilały środki przeznaczone na utrzymanie infrastruktury, służącej podróżnym. Aby wiec odprowadzić bliskiego na pociąg, czy nawet chcąc skorzystania z dworcowej restauracji, trzeba było wykupić tzw. bilet peronowy. Obowiązywały one w całej niemal Europie do II wojny światowej, a w Polsce aż do lat 80-tych XX wieku.

Kto pamięta jeszcze te różowe bilety kartonikowe (tzw. systemu Edmondsona)?
W Poznaniu już w 1896 roku wprowadzono bilety peronowe, zaś w 1904 roku (jak donosił Kurier Poznański) minister kolei żelaznych zwolnił z obowiązku wykupywania biletu peronowego towarzyszom chromych i niewidomych „w celu prowadzenia tych osób potrzebujących pomocy, do wagonu, lub z wagonu”.


Poznaniacy zresztą nieco zarazili się pruskim umiłowaniem porządku. Czy może więc dziwić poniższa anegdota? „ Dlaczego w powstaniu wielkopolskim nie został zdobyty dworzec kolejowy? Bo Niemcy zamknęli kasę i nie można było kupić peronówek…”


#dworzecwpoznaniu #peronowki #poznan1908

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jesiotry pod mostem chwaliszewskim czyli kawior po poznańsku

Restauracje automatyczne

Bulwar Kleemana i lipcowa nawałnica z 1914 roku